Mamy już początek czerwca, tymczasem nasza łódka nadal stoi na brzegu. Tęsknym wzorkiem patrzymy na kolegów, których białe żagle przesuwają się na horyzoncie. Ja pluję sobie w brodę, nasz sternik cicho klnie pod nosem. Znowu to samo! Wodowanie łódek na dobre ruszyło już w kwietniu. Bandera na maszcie flagowym naszego jachtklubu dumnie powiewa na wietrze od pierwszej soboty maja. Nawet nasze maluchy zeszły już na wodę na swoich optymistach. Dlaczego po raz kolejny my spóźniamy się z otwarciem sezonu żeglarskiego?
„Tak, zawsze brak tego czasu” chciałoby się zacytować klasyczny bon mot z filmu „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?” Stanisława Barei. Wiadomo. Praca, rodzina. Wciąż tyle się dzieje. Jednak skoro innym się udaje, to czemu nie nam? Gdzie znów popełniliśmy błąd?
No właśnie! Warto byłoby zadać sobie to pytanie jesienią. Spotkaliśmy się przecież w listopadzie by podsumować sezon. Łódka była już w hangarze, żagle i liny w magazynie, silnik zakonserwowany. Podsumowanie sezonu jest zawsze dobrą okazją do celebracji. Kto pamiętałby wówczas o ewaluacji? … O czym?
Ewaluacja zgodnie ze Słownikiem Języka Polskiego oznacza „określenie wartości czegoś”. Pewnie między jednym a drugim łykiem piwa omawialiśmy wartość zakończonego sezonu. Ba! Z każdym łykiem piwa wartość ta wydawała się co raz większa. Jakoś nie mieliśmy ochoty spojrzeć krytycznym okiem na porażki i sukcesy. Nie przegadaliśmy ich przyczyn. Nie wyciągnęliśmy wniosków.
I tu leży przyczyna naszej porażki na starcie kolejnego sezonu. Trudno zrobić coś lepiej, jeśli nie uczymy się na własnych wpadkach. Bez rzetelnego podsumowania tego co za nami i wyciągnięcia wniosków jesteśmy skazani na powtarzanie wciąż tych samych błędów. Tak jest w każdym działaniu, również w projektach.
W projektach? Dlaczego właściwie w kontekście kolejnego sezonu żeglarskiego pojawia się hasło projekt? Czy to nie jest zbytnio naciągane? Przecież to nasz kolejny sezon przed żaglami. Podobny do wielu poprzednich. Owszem podobny, ale jednak nie taki sam. Każdy sezon jest trochę inny. Zmieniają się nasze plany startów w regatach i rejsów turystycznych. Rosną nasze ambicje i co raz ambitniejsze wyznaczać chcemy sobie cele. Pojawia się zawsze coś nowego. To nowe, niepowtarzalne, unikalne jest również niepewne. Czy nie mając pewności możemy w ogóle kontrolować wydarzenia? Naturalnie, temu właśnie służy zarządzanie projektami.
Nasz sezon żeglarski możemy zatem potraktować jako projekt. Ograniczony czasem – najdalej w połowie października trzeba będzie łódkę schować do hangaru. Ograniczony zakresem – pomimo ambicji nie uda nam się zrealizować więcej niż kilkunastu startów regatowych. Ograniczy budżetem – nasze żony już o to zadbały Czego zatem potrzeba dla skutecznego nim zarządzania?
Po pierwsze wyciągnięcia wniosków z poprzednich projektów – poprzednich sezonów. Zbierzmy doświadczenia. Oceńmy je. Zapiszmy. Pamięć jest zawodna. Sezon podsumowujemy w listopadzie, kolejny planujemy w marcu – po 4 miesiącach z pewnością trudno nam będzie odtworzyć szczegóły poprzedniej dyskusji.
Co dalej? Podział ról, sformułowanie celów, szczegółowe planowanie czasu, zakresu i budżetu. O tym w kolejnych odcinkach. Tymczasem życzę dobrego wodowania i zawsze stopy wody pod kilem!
Autor: Maciej Krupa